🎓 Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.Ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz. Odpowiedź na zadanie z Słowa z uśmiechem 6. Nauka o języku. Ortografia

Edukacja to bardzo ważny temat, od niej uzależnione jest całe życie człowieka. Z tego powodu na każde dziecko nałożony jest obowiązek szkolny. Nie każdemu jednak nauka szybko wchodzi do głowy. Składa się na to wiele czynników narzucanie zbyt wielu obowiązków na uczniów, którzy zniechęcają się do nauki. Oczywiście, kartkówki, sprawdziany, prace domowe czy uczęszczanie na lekcje jest konieczne, jednak te przykre obowiązki można uatrakcyjnić. Wszystko zależy od nauczyciela, to dzięki niemu nauka może stać się zabawą. Ciekawe, wcześniej przygotowane zajęcia, łączące teorię z praktyką, to jest sposób na przełamanie szkolnej nudy. Sam zawód nauczyciela ma długą i bogatą historię, Dawniej nauczyciel był wychowawcą, mistrzem, stąd też cieszy się on obecnie tak dużym autorytetem. Nauczyciel nie powinien jednak budować swojego autorytetu na strachu, poprzez stawianie do kąta, krzyczenie na uczniów, szantażowanie. Prawdziwy autorytet powinien zawsze przyznać się do faktycznie popełnionego błędu, uważnie słuchać swoich uczniów oraz, przede wszystkim, zarażać pasją. Nauczyciel powinien także wdrążać w relacjach między uczniami współpracę zamiast powszechnej rywalizacji. Porównywanie prac uczniów, wyróżnianie najlepszych zdecydowanie zaburza umiejętność współpracy, a przecież w wielu zawodach „praca w grupie” jest znacznie ceniona w CV. Z tego powodu już na etapie wczesnoszkolnym dzieci powinny być uczone przede wszystkim współpracy, rywalizację należy usunąć na dalszy plan. Konieczne jest zachęcanie dziecka do nauki już na wczesnym etapie szkolnym. Dzięki temu z przyjemnością będzie ono poszerzało swoją wiedzę coraz bardziej, zdobywając coraz to wyższe wykształcenie.

Koniec przerabiania lektur. 13 sierpnia 2012. Dariusz Chętkowski. Poloniści zwracają uwagę, że w szkole lektur się nie przerabia, tylko je omawia. Skądś się jednak to określenie wzięło. Wydaje mi się, że dawniej, czyli za starej matury, można było sobie pozwolić na przerabianie dzieła, tj. jego swobodne interpretowanie M.: Źródło: Słowa babci M., która powtarzała mi to od momentu rozpoczęcia edukacji przedszkolnej i mantrowała to przy okazji każdej wizyty u niej aż do ukończenia przez mnie studiów. Wzięłam sobie to do serca i zawsze (bardzo) dobrze się uczyłam. Lubiłam to. Gdy miałam z czymś problem, np. z chemii, to moim nadrzędnym celem stawało się zdobycie brakującej wiedzy i siedziałam nad książkami, gdy znajomi socjalizowali się przy piwku w knajpie. Duma mnie rozpierała, gdy opanowałam materiał i udało mi się zdobyć czwórkę na koniec semestru. I co? Ano jajeczko. Niczego już nie pamiętam z chemii, oprócz tego, ze H20 to woda. Nie mogę sobie nawet przypomnieć co było tą chemiczną zagwozdką, której nauczenie się sprawiło mi tyle radości. Jako mentalny kujon byłam uwielbiana przez nauczycieli (i kumpli z klasy, którym dawałam odpisać zadanie). Nieskromnie uważam, że takie osoby jak ja przywracały nauczycielom poczucie sensu i dawały im spełnienie zawodowe. A teraz sama pracuję w szkole... I codziennie ledwo wygrzebuję się spod wyrzutów sumienia, że uczę dzieci rzeczy, których podobnie jak ja w większości zapomną, bo będą im zupełnie nieprzydatne życiowo. Że system wymusza na mnie uczenie pierdół, w dodatku w sposób oderwany od rzeczywistości. Ale w sumie każdy cienias tłumaczy się siłą wyższą (Bóg tak chciał, rząd tak chciał, mama tak chciała itp.). Aktualnie jestem po lekturze książki Timothy'ego D. Walkera "Fińskie dzieci uczą się najlepiej". Muszę przyznać, że trochę poukładała mi w głowie. Heh, pewne kwestie należy sobie odświeżać co jakiś czas. Autor opisuje swoje wrażenia z pracy w fińskim systemie oświaty; porównuje go też z systemem amerykańskim. Myślę, że był nieco zszokowany różnicami i to właśnie to było bodźcem skłaniającym go do napisania książki. W tej kompanii polski system oświaty nie wypada najgorzej – mamy przynajmniej przerwy dostosowane do dzieci (w Finlandii każda lekcja trwa 45 minut, a przerwa 15). Niemożliwością jest przenieś fińską organizację oświaty na grunt polski - za duże są różnice kulturowe i systemowe. Niemniej, książka zawiera kilka cennych wskazówek, jak ulepszyć swoją pracę, aby czerpać z niej satysfakcję i sprawić, by uczone przez nas dzieci były mądrzejsze i szczęśliwsze. Zatem, natchniona lekturą niczym Mojżesz na górze Synaj, stworzyłam Dekalog Nauczyciela wraz z objaśnieniami. Daję Ci go ja, Marta, która wywiodła Cię z wypalenia zawodowego i szkoły niewoli. 1. Nie będziesz miał złego samopoczucia. Tak, zadbaj o samopoczucie swoje i uczniów. Co do siebie, to patrz: przykazanie 5. Co do uczniów – witaj się z nimi indywidualnie, żeby czuli, że nie stanowią dla ciebie tylko jednolitej masy uczniowskiej. Zapytaj o indywidualne zainteresowania, o to, co słychać w domu czy na treninigu. Otwórz okna, przewietrz salę – i tobie i uczniom będzie się lepiej pracować. Rób przerwy śródlekcyjne, gdy zauważasz spadek koncentracji. Wystarczy kilka razy podskoczyć, zrobić 4 przysiady i krew szybciej krąży, a mózg działa na szybszych obrotach. Ideałem byłoby, gdyby dzieciaki mogły wychodzić na przerwach na dwór. U mnie w szkole klasy I-III nie mogą same wychodzić, więc na przerwach trwających 15 i 20 minut ubieram kurtkę i wychodzę razem z nimi. Oczywiście, jeśli nie mam wtedy dyżuru. Niektóre dzieci wychodzą tylko po to, aby sobie postać – zawsze to jakaś korzyść, bo nawdychają się świeżego powietrza, ale ja zachęcam ich do biegania – bawią się w berka czy murarza, rozładują trochę skumulowanej w trakcie lekcji energii i potrafią się lepiej skoncentrować na kolejnych zajęciach. Jeśli nie musisz – nie zadawaj zadania domowego. Sobie oszczędzisz czas, który poświęciłbyś na sprawdzanie, a uczniowie wypoczęci lepiej będą pracować na lekcji. Chyba że rodzice przemielą ich przez milion zajęć pozalekcyjnych... Ale na to już nie masz wpływu. 2. Nie będziesz się cieszył na daremno. Radość nigdy nie jest nadaremna. Gdy już nie możesz wytrzymać i czujesz, że zaraz wybuchniesz, bo: "Proszę pani, a on mówi na mnie grubas", "Bo on powiedział, że wyglądam jak parówka", "Bo mnie popchnąłeś", "No bo ty zrobiłeś mi wślizg" – roześmiej się! Obróć to w żart. Śmiech rozluźni ciebie i uczniów. Autor książki propaguje coś na kształt "radosnego programu nauczania", tak aby każdej czynności w szkole towarzyszyła radość – dzięki temu wszyscy są zrelaksowani i lepiej pracują. Co szkodzi spróbować? 3. Pamiętaj, abyś dzień wolny święcił. I przerwę też. Ano tak. Jeśli ktoś, podobnie jak ja, ma naturę pracoholika i uważa, że zarwane noce poświęcone na przygotowanie super lekcji przyniosą efekty to jest w błędzie. Po kilku takich nocach nerwowość jest odwrotnie proporcjonalna do cierpliwości, a ty rzucasz się na kawę jak zombie na mózg. O wiele sensowniejszy jest wypoczynek. Dzięki regeneracji możesz część swojej pozytywnej energii przekazać dzieciom podczas procesu nauczania. To zdecydowanie lepsze niż dzielić się z nimi rozdrażnieniem i złością. Na przerwie też się rozerwij, pośmiej, pogadaj z innym nauczycielem o pierdołach. Nie możesz, bo masz dyżur na korytarzu? Pożartuj z dzieciakami; a jeśli nie możesz na nie chwilowo patrzeć, to spójrz na chwilę za okno. Wniosek – odpoczywaj, a zamiast opracowywać kolejną kartę pracy zjedz ciastko, pobiegaj czy powyginaj się na jodze. 4. Czcij sam siebie. Ha, to coś, co uświadomiłam sobie po 3 latach pracy. Nie ma co nadskakiwać rodzicom (a jest to nagiminna przypadłość współczesnego nauczycielstwa). W szkole ty jesteś ekspertem i rodzice nie mogą się wtrącać do procesu nauczania. Uwaga! Jest też druga strona - oni zaś są ekspertami w domu, więc ty nie wcinaj się w proces wychowania. Wiadomo, nie chodzi tu o wzajemne odcięcie się od siebie, ale utrzymanie zdrowej relacji, opartej na wzajemym szacunku i zaufaniu. 5. Nie zabijaj (kreatywności swojej i cudzej). Nie daj się kolejnym kartom na superkidzie. Czasem dobrze jest dać dzieciom zadanie i pozostawić im wolną drogę do jego realizacji. Przykładowo podczas omawiania lektur. Osobiście nie mam jakichś rewelacyjnych pomysłów na realizację lektur, więc np. daję im kilka wytycznych, które mają znaleźć się w lapbooku, a potem patrzę, jak pracują w grupach, dyskutują o książce, sprawdzają wzajemnie znajomość tekstu. To czasem jest naprawdę inspirujące, ponieważ dzieci realizują zadanie w sposób, na który w życiu bym nie wpadła. Autor "Fińskich dzieci..." proponuje również otwarte sprawdziany, gdzie uczniowie muszą wykazać się zdobytą wiedzą w sposób, który wymaga od nich myślenia, a nie biernego odtworzenia poznanych wiadomości. 6. Cudzołóż, a raczej cudzobiurkuj. Pamiętaj, że w szkole nie jesteś sam. Masz dookoła siebie mnóstwo innych nauczycieli, z których doświadczenia możesz korzystać. Odwiedzaj ich w klasie, gdy prowadzą lekcje – zawsze możesz coś podpatrzeć, np. sposoby na radzenie sobie z dyscypliną czy ciekawą metodę pracy. W razie problemów z uczniami, dziel się tym z innymi – wyrzucisz z siebie złe emocje, a spojrzenie osoby postronnej może odmienić Twój punkt widzenia. Walker sugeruje wręcz, by stworzyć pewnego rodzaju zespoły, podczas których 2 razy w roku możesz opowiedzieć o swoich wątpliwościach. Wtedy odpowiedzialność rozkłada się na więcej osób i od razu jest łatwiej. Zachęca on również do współpracy – zaproś nauczyciela, którylubi podróżować, aby opowiedział o kraju, który omawiasz itd. Kolokwialnie mówiąc – w kupie siła! 7. Nie nadużywaj nowych technologii. Polskie szkoły raczej nie cierpią na nadmiar technologicznych nowinek... To i nie będzie trudno przestrzegać tego przykazania. Walker stwierdza, że w fińskich szkołach nie przywiązuje się dużej uwagi do korzystania z technologii, dzięki czemu można się bardziej skupić na nauce. Nie oznacza to, że powinniśmy wrócić do dłucików i glinanych tabliczek. Po prostu technologia ma pomóc w nauce, a nie występować w roli głównej na lekcjach. Może ułatwić pracę, uatrakcyjnić omawiany temat, ale "jeśli chcemy uczyć z myślą o umiejętnościach, to niech technologia służy nam jako narzędzie". 8. Nie rzucaj pochwał na wiatr. Nie przyklaskuj każdej czynności dobrze wykonanej przez ucznia. Ograniczając pochwały, koncentrujesz się na przedstawieniu konkretnych wskazówek. Aby uczeń mógł pójść do przodu, należy mu pokazać słaby punkt oraz sposób jego pokonania. Dobry trener pomaga w tym uczniowi. Pozwól mu działać, niech wcieli w życie motto: "nauka poprzez działanie". 9. Nie pożądaj klasy bliźniego swego. Czerp inspiracje od innych, ale nie porównuj się z nimi – każdy z nas jest indywidualnością i jest dobry w czymś innym. Nie zazdrość koleżance, że zrobiła świetne prace plastyczne ze swoją klasą i na siłę nie szukaj godzinami inspiracji na inną pracę plastyczną na pintereście. Takie podejście pogłębia frustrację i obniża samoocenę. Ty jesteś dobry w czymś innym i spełniaj się w tym! 10. Ani żadnej rzeczy, która jego jest. Nie podpierniczaj komuś kawy z pokoju nauczycielskiego :) Amen.
\n\n\n \n \nucz sie ucz bo nauka to potęgi klucz
Ucz się ucz, bo nauka to do potęgi klucz. Edukacja jest jednym z elementów ostrzenia piły. Niby nie trzeba jej na „tu i teraz”, ale to dzięki dobremu know-how podejmujemy lepsze decyzje w biznesie bazujące na faktach, a nie na odczuciach. W efekcie te decyzje prowadzą do lepszych wyników.

Człowiek uczy się przez całe swoje życie. Samorządowcy z założenia powinni to robić przynajmniej w okresie sprawowania swoich funkcji. Jak się dokształcają? W Gorzowie Wielkopolskim prezydent, jego zastępcy, skarbnik i sekretarz uczestniczą w szkoleniach związanych tematycznie z zakresem ich obowiązków. Przykładowo w latach 2010-2011 pracownicy magistratu brali udział w projekcie "Poprawa efektywności usług świadczonych przez administrację samorządową z powiatów gorzowskiego, słubickiego i sulęcińskiego", współfinansowanym przez Unię Dzięki temu 54 pracowników ukończyło bezpłatnie studia podyplomowe, w tym dyrektorzy poszczególnych wydziałów i poprzedni sekretarz miasta - informuje Anna Zaleska, dyrektor gabinetu prezydenta miasta. Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.

🟠Lekcja Lidera w 2022 r. Ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz, a ten kto ten klucz, zdobędzie szczęśliwy będzie.🔧🔑🎼 Nie nie o ciągłej nauce będzie
Ucz się, ucz, bo nauka to potęgi klucz Ucz się – słyszeliśmy przez całe dzieciństwo. I fajnie, jeśli szkoła zbyt szybko nie zabiła w nas naturalnej ciekawości świata. Bo przecież przyjemnie dowiadywać się nowych rzeczy o świecie, odkrywać coś, co dotąd było dla nas nieznane. Jak jednak nauką zainteresować nasze dzieci i sprawić, żeby same chciały zdobywać wiedzę? „Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku” To tytuł książki Mikołaja Marcela, który z założenia miał być właśnie prowokacyjny. Po przeczytaniu książki zmieniłabym go jednak na: Jak pomóc swojemu dziecku przetrwać dzieciństwo w szkole. Autor, który sam jest wykładowcą zauważa, że obecny system szkolnictwa jest daleki od ideału. Słyszymy o tym coraz częściej, ale czy da się coś z tym zrobić? Współczesna szkoła Mikołaj zwraca uwagę, że szkoła w obecnej formie to przeżytek. System szkolnictwa nie nadąża za odkryciami nauki, dzięki której coraz lepiej poznajemy swój umysł i sposoby, w jaki przyswaja on wiedzę. Zbyt często stosowane są oceny nie mające niczego wspólnego ze zróżnicowanymi talentami dzieci. To przecież tak, jakby oceniać rybę za wspinaczkę, a orła za pływanie. Czy geniusz matematyczny potrzebuje szóstki z wypracowań? Autor przypomina, że najlepszą motywacją do nauki jest ciekawość. Nie każdy nauczyciel potrafi jednak przekazać swoją wiedzę z pasją, stosując elastyczne sposoby nauczania. Dzieci mają wtedy niewielkie szanse na polubienie przedmiotu i przyswojenie lekcji. Można inaczej Jak zainteresować ucznia? Jest mnóstwo sposobów, a wiele z nich jest pomysłem samych dzieci. Uczyć można przecież przez zabawę, gry, opowieści, kontakt z naturą, teatr i muzykę. Potrzebne są tylko dobre chęci i wiara, że każde dziecko jest genialne i chce wiedzieć. Tyle, że w obecnej formie szkoła szybko zabija ciekawość świata. Chociaż na świecie, a nawet już w Polsce, istnieją szkoły, które stosują alternatywne metody nauczania. Dzieci uczą się na świeżym powietrzu, same ustalają czego i w jakiej kolejności chcę się uczyć, nie są oceniane, nie muszą odrabiać prac domowych. Dzięki temu odczuwają mniej stresu, a mają więcej czasu na odpoczynek, zabawę, odkrywanie świata i na swoje zainteresowania, więc na to, co jest ważne – dla nich. A nie dla systemu tworzącego jednostki nie potrafiące samodzielnie myśleć, ale za to łatwo dające się sterować. Jeśli masz dzieci w wieku szkolnym lub jesteś nauczycielem, polecam lekturę książki Mikołaja Marcela. Znajdziesz w niej pomysły, jak uczynić szkołę bardziej ludzką, a uczenie się – przyjemniejszym. Odnajdziesz też przykłady innych możliwości nauki, jak na przykład nauczanie domowe. Nauka w domu O takiej formie nauki myśleliśmy z dziećmi już od dość dawna. Dzięki temu teraz, gdy przez koronawirusa dzieci muszą uczyć się w domu, nie panikujemy. Oczywiście wciąż obserwujemy co się u nas sprawdza, a co nie i wprowadzamy zmiany, np. w planie dnia. Każdego ranka sprawdzamy, jakie zadania przesłali nauczyciele. Następnie planujemy wspólnie w jakiej kolejności i o jakiej porze dnia się nimi zajmiemy. Korzystamy nie tylko z podręczników, ale również z materiałów dostępnych w internecie. Często filmy na You Tube czy e-podreczniki wzbudzają głębsze zainteresowanie tematem i świetnie go utrwalają. Zazwyczaj lekcje zajmują nam kilka przedpołudniowych godzin. Pracuję z dwójką dzieci z różnych klas jednocześnie – kiedy jedno z nich wykonuje zadania samodzielnie, pomagam drugiemu. Później czas wolny, czasem kontynuacja lekcji przyrody w ogrodzie. Popołudnia, kiedy umysł pracuje nieco bardziej leniwie, pozostawiamy na prace kreatywne – plastykę i technikę. Wieczorem, jak zawsze, razem czytamy, również szkolne lektury. Choć ostatnio dzieci odkryły audiobooki (korzystamy z Legimi i You Tube) i lektur słuchają np. rysując. Ważne jest, że mają świadomość, co jest do zrobienia i współdecydują, jak to ogarnąć. Dzięki temu chętniej siadają do nauki. A jak Wy sobie radzicie? Ja kocham, ty kochasz - tak żyć się ucz? 2016-06-25 22:48:36; Masz Nerwy Gdy Rodzice Do Ciebie Mówią: Ucz Się! 2011-12-08 14:34:40; Ucz sie jak dlugo Zyjesz a bedziesz Zyl jak Dluugo sie Uczysz :D mozliwe? 2011-04-22 05:20:56; Ucz sie ucz bo nauka to do potegi klucz jak bedziesz mial duzo kluczy to zostaniesz woźnym.To jest prawda? 2011
Wielki wieszcz narodu polskiego Wielu było wybitnych pisarzy, wielu było wspaniałych poetów wśród narodu polskiego, ale tylko jeden zasłużył sobie na miano najbardziej znamienitego wieszcza. Adam Mickiewicz, bo o nim mowa przez lata tworzył cudowne dzieła, które przez pokolenia i kolejne wieki były czytane z nadzieją i zagrzewały serca do walki. Nie wolno zapominać że twórca tych dzieł tworzył w okresie rozbiorów. Niejednokrotnie napastliwa cenzura próbowała nie dopuścić do publikacji jego dzieł. Jednak sprytny Mickiewicz, który w doskonały sposób umiał posługiwać się językiem polskim i metaforami potrafił odnieść się do sytuacji współczesnych poprzez odpowiednie formy literackie. Teksty pisane przez Mickiewicza krzepiły serca ciemiężonych rodaków. Niejednokrotnie jednak z powodu swojej twórczości wieszcz był atakowany, dlatego też musiał przenieść się na emigrację i tworzyć poza granicami kraju. Ostatecznie wybór padł na Paryż, gdzie tworzył i wydawał swoje dzieła, za co był kajany przez wielu rodaków, że uciekł z ojczyzny, gdy ta cierpiała. Jednak to właśnie na emigracji Mickiewicz stworzył i wydał swoje największe dzieła. Dzieła, które do dzisiaj wzbudzają zachwyt i uznanie, jak chociażby Pan Tadeusz, który uważany jest wręcz za epopeję narodową. Jest to dzieło o niespotykanie szlachetnej budowie, składające się z dwunastu ksiąg, pisanych tylko i wyłącznie wierszem. W dodatku każdy z wersów tego dzieła składa się dokładnie z trzynastu zgłosek. Innym wielkim dziełem naszego narodowego wieszcza są Dziady, podzielone na trzy tomy, które opisują tradycje staropolskiego obrzędu odprawianego w okolicy święta wszystkich świętych. Literatura tworzona przez Mickiewicza wpisała się w kanon literatury polskiej i jest nauczana w polskich szkołach od dziesięcioleci. Niektóre z jego dzieł, jak chociażby wspomniane Dziady są obowiązkowymi lekturami szkolnymi. Mickiewicz jest również darzony szeroką sympatią wśród obecnego pokolenia Polaków, które w dalszym ciągu jest zachwycone jego dorobkiem życiowym i twórczym.

Ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz? Ukończona szkoła wcale nie oznacza, że edukacja na nic Ci się już nie przyda! Nie zwlekaj i zapisz się na kursy językowe w ProfiLingua oraz skorzystaj z dostępnych ofert i atrakcyjnych zniżek. W międzyczasie zaglądaj do naszej bazy wiedzy i wybierz interesujące Cię szkolenie webinarowe.

Od kilku miesięcy nie oglądam żadnych wiadomości. Wcześniej także omijałem je wielkim łukiem, aby nie bluźnić na telewizor, bo cóż on winny? Informacje na portalach publikowane są dla ludzi niespełna rozumu, a publikacje internautów... sami wiecie, szkoda gadać. Jestem niedoinformowany i jest mi z tym cholernie dobrze. Zaczynam nawet odczuwać coś w rodzaju lekkiej, acz pobłażliwej ironii, wobec tych, którzy muszą codziennie zaliczyć całe pasmo informacyjne na każdym kanale. Bo cóż z niego wynika? Pis (za żadne skarby nikt mnie nie zmusi, aby pisać tę nazwę z dużej litery), zawsze będzie bredził to samo, przeciwko zawsze będzie opozycja, KOD nie przestanie strugać jedynego sprawiedliwego, bez ambicji powołania za chwilę jakiejś partii. Miller zawsze będzie się wycofywał i powracał, PSL będzie próbowało lewitacji, a Kukiz jak się głupi urodził, tak głupi umrze. Kolejne wariacje na te same tematy mam głęboko i ani myślę ich słuchać. Wyrosłem z tych igrzysk. Mam także wrażenie, że mój blog jest mniej obciążony sugestiami każdej ze stron i pozwala mi zachować trzeźwość oceny bieżących spraw, od których przecież nie sposób się uwolnić. Publikacje znajomych na moim profilu, z całym szacunkiem, niewiele mnie nie interesują, bo przypływają powielającą się falą identycznych zdjęć o takim samym nagłówku. Rozumiem frustracje, ale ja czekam na oryginalność. A tej, niestety, brakuje. Bo powielanie sprawdzało się w czasach KOR-u, na kserografach z Unry, dziś już nie. Opływamy w dobrodziejstwa internetu, nie zachłystujmy się zatem malizną. Każdego stać na własną ocenę wypowiedzi tego czy innego wariata bez dorzucania do niej identycznego zdjęcia. Zerknijcie na swój profil, a przyznacie mi rację. Powiecie teraz: nie wszyscy umieją... Moje początkowe wpisy na blogu także były żałosne. Umiejętność formułowania zwięzłych myśli to sztuka poszukiwania, a nie wyssana z mlekiem mamy. Uczmy się zatem, próbujmy i wyciągajmy wnioski z własnej niewiedzy. Nie jest wstydem czegoś nie wiedzieć, wstydem jest powielać błędy bez ambicji ich korygowania. I o to gorąco apeluję. Kiedyś, w podstawówce, pani od polskiego wywołała mnie do odpowiedzi z "Pana Tadeusza". Wstałem i zacząłem jakoś tak: - No cóż... - Nie zaczyna się zdania od "cóż" - zagrzmiała pani. - No cóż... - powtórzyłem. - Nie zaczyna się zdania... - Wiem, ale cóż... Nie pamiętam dalszego ciągu mojego wywodu, ale chyba w końcu zacząłem wśród śmiechów współuczniów. Nieważne. Do dziś jednak pamiętam, aby nie zaczynać zdania od "cóż"... No cóż, wyrosłem z podstawówki, ale w niewiedzę brnę dalej. I jest mi z moim "cóż" całkiem dobrze. Leczmy nasze przyzwyczajenia i złe nawyki, bo uruchamianie nieznanych pokładów siebie samych przynieść może całkiem nieoczekiwane rezultaty i okaże się niebawem, że zwykły powielacz przepoczwarzy się w Hemingwaya, czego Wszystkim, i sobie, serdecznie życzę.
lbroJkj.
  • e5bzwu42cr.pages.dev/373
  • e5bzwu42cr.pages.dev/336
  • e5bzwu42cr.pages.dev/374
  • e5bzwu42cr.pages.dev/284
  • e5bzwu42cr.pages.dev/178
  • e5bzwu42cr.pages.dev/70
  • e5bzwu42cr.pages.dev/143
  • e5bzwu42cr.pages.dev/297
  • e5bzwu42cr.pages.dev/244
  • ucz sie ucz bo nauka to potęgi klucz