Wstałam leniwie z łózka i zeszła do kuchni po wode,za soba usłyszałam kroki mogłam się doczekac jak mi opowie,jak to jest między nia a Lou. -Witam księżniczke,no jak się wczoraj udała impreza-Od razu na twarzy przyjaciółki zobaczyłam grymaz,myslałam,że bedzie szczesliwa,przecież kocha Lou a wczorajszy wieczór należał do nich. -Normalnie nic szczególnego-Nie mogłam uwierzyc w to co słysze. -Że co jak to nic szczególnego? Przecież się wczoraj całowałaś z na koleżanka,która tylko przewróciła złapała wode i poszła na przygotowywac sniadanie gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. -O Hej Lou?-W drzwiach staną Lou,wyglądał niezle w porównaniu do przyjaciółki. -Hej,jest [ głową na znak,że się i wpuściłam Lou do srodka. -[ ktoś do Ciebie-Usłyszałam kroki mojej postanowiłam,że zostawie ich samych a sama udałam się na taras poczytac 2 godzinach,zgłodniałam,doszłam do lodówki ale przywitała mnie tylko lampka w poszłam do przedpokoju i zaczełam się sobą usłyszałam znowu kroki,odwrociłam się i zobaczyłam Lou. -Gdzie się wybierasz-Stanął naprzeciwko mnie. -Do sklepu-Wyprostowałam się i stanełam naprzeciwko niego. -To podwiozę Cie,sam musze zrobic się i razem z Tomilsonem pojechaliśmy na supermarkecie bawiliśmy się jak małe dzieci, ścigaliśmy się na wózkach przez całą alejkę,gdy ja wygrałam Lou zrobiłam smutną minke,przez która zaczełam się śmiac i nie zauważyłam lezacej siatki z ziemniakami i sie udanych zakupach poszliśmy na kawe,w towarzystwie Lou czas mijał bardzo się pozno więc Lou odwiózł mnie do domu i pomógł wnieść zakupy na górę. -[ już jesteśmy-Lou postawił zakupy w kuchni-[ kurtkę i buty i poszłam zobaczyc czemu przyjaciółka nie odpowiada,bez pukania weszłam do jej pokoju i zobaczyłam ja naga i jakiegoś kolesia,chciałam szybko zamknąć drzwi aby Lou tego nie zobaczył,ale było za wybiegł z domu jak poparzony a ja stałam i nie wiedziałam co mam chwili wybiegłam za Tomilsonem,zaczełam go 2 godzicach poszukiwac nadala nie znalazłam Lou,jedyne miejsce które mi jeszcze przychodziło do głowy był park,sama czesto tam przychodze gdy mam się,gdy wreszcie zobaczyłam Lou z butelką alkoholu w ręku,podeszłam do niego. -Tak mi przykro-Lou spojrzał na mnie,ale w jego oczach nie krył się smutek,tylko obojętnosc. W ciszy przesiedzieliśmy aż do wróciłam do domu zobaczyłam przyjaciółke której szloch unosił sie po całym tylko mnie zobaczyłam od razu wstała. -Gdzie on jest?-Spojrzałam na przyjaciółke,jak ona może jeszcze pytac gdzie on jest? jeszcze po tym co zrobiła. -Już go nie skrzywidzisz-[ opadała na kanape z wielkich płaczem jedyne co usłyszałam to kocham Cie,ale to były za mocne słowa,ona nie rozumiała ich tym co zrobiła Lou nie umiałam jej pocieszyc,poszłam do łazienki troche się odświeżyłam i wyszłam na się w swoje ulubione miejsce,to tam mogłam pozbierac swoje wszystkie myśli,przeanalizowac cały dzień i różne ktos siada koło mnie odwróciłam wzrok i zobaczyłam,że to Lou. -Jutro wyjeżdzam musze odpoczac od tego wszystkiego-Popatrzyłam na Tomilsona nie mogłam uwiezyc w to co mówi. -Czemu-Nie odpowiedział mi tylko tepo wpatrywał się w przestrzeń. -Uciekasz?-Swój wrok skierował na mnie. -Nie,chce nic więcej nie pytała,po prostu wstałam i odeszłam,nie wiem dlaczego,nie umiem tego wytłumaczyc,może dlatego,że nie chciałam żeby zobaczył jak jego słowach uświadomiłam sobie,że coś do niego czuje,nie wiem co,ale to na pewno nie jest przyjazn.